przesądy - czarny kot

Przesądy są jak stare opowieści – jedni je wyśmiewają, inni traktują zupełnie serio. Czarny kot, piątek trzynastego, stłuczony talerz… Skąd to wszystko się wzięło? I dlaczego mimo nowoczesnej technologii i nauki, nadal plujemy przez lewe ramię albo łapiemy się za guzik na widok kominiarza? Prześledźmy, jak powstają przesądy, z czego wyrastają i dlaczego tak łatwo się do nich przywiązujemy.

 

Lęk przed nieznanym – korzenie przesądów są głębokie

Przesądy mają swój początek tam, gdzie kończy się wiedza, a zaczyna strach. Dawniej, zanim ludzie potrafili wyjaśnić zjawiska naturalne, szukali przyczyn w tym, co tajemnicze. Gdy burza niszczyła plony albo dziecko chorowało bez powodu – wina często spadała na "zły urok", pech czy gniew jakiejś wyższej siły. Brak naukowych wyjaśnień wypełniano opowieściami i rytuałami, które miały dać kontrolę nad nieprzewidywalnym światem.

To dlatego tak wiele przesądów dotyczy pogody, zdrowia, urodzaju czy śmierci. Ludzie szukali znaków – na niebie, w zachowaniu zwierząt, w dźwiękach, snach, kształtach chmur. Z czasem niektóre z tych interpretacji utrwaliły się jako przesądy. W skrócie – przesąd to sposób na oswojenie chaosu. Nawet jeśli z dzisiejszej perspektywy brzmi absurdalnie, kiedyś był formą "wiedzy" i próbą ochrony.

 

Symbolika i magia codziennych przedmiotów

Dlaczego czarny kot miałby zwiastować pecha? A lustro – przynosić siedem lat nieszczęścia po stłuczeniu? To się nie bierze z powietrza. Przesądy często opierają się na symbolice – przedmioty, kolory czy liczby zaczynają mieć drugie znaczenie. Czarny kot? Kojarzony z nocą, tajemnicą, a przez wieki także z czarami. Lustro? Dawniej uznawane za narzędzie, które odbija duszę – więc jego rozbicie mogło być symbolem duchowego nieszczęścia.

Sól, guziki, podkowy, dym z ogniska, a nawet ziewnięcie – wszystko mogło mieć znaczenie. Niektóre przedmioty chroniły (jak np. czerwony koralik zawieszony nad kołyską), inne przyciągały pecha (np. otwieranie parasola w domu). Ludzie tworzyli wokół nich rytuały i zakazy, które przekazywano z pokolenia na pokolenie. I choć dziś możemy się z tego śmiać, wystarczy chwila refleksji, by zauważyć, że nadal nosimy szczęśliwe przedmioty, unikamy "pechowych" liczb czy składamy życzenia przy zdmuchiwaniu świeczek...

czas

 

Przesądy jako część kultury – czyli co kraj, to inna wiara

To, co w jednym kraju przynosi pecha, gdzie indziej może być symbolem szczęścia. W Polsce czarny kot zwiastuje coś złego, ale w Wielkiej Brytanii – wręcz przeciwnie, jest dobrym omenem. Liczba 13 w kulturze zachodniej to pech, ale w Japonii bardziej boją się liczby 4, bo jej wymowa przypomina słowo "śmierć". To pokazuje, że przesądy są mocno związane z tradycją i językiem.

Nie da się ich oderwać od kontekstu. Są jak kulturowe "nawyki myślenia" – tak głęboko zakorzenione, że stają się częścią obyczajów, rytuałów i... żartów. W końcu przesąd może być i straszny, i zabawny. W niektórych regionach Polski wciąż unika się szycia ubrań w niedzielę, bo "diabeł przyszyje język". Gdzie indziej mówi się, że jeśli kobieta zje truskawkę przekrojoną na pół, urodzi bliźniaki. Absurdalne? Może. Ale przez to wyjątkowe.

 

Dlaczego tak trudno uwolnić się od przesądów?

Skoro jesteśmy coraz bardziej nowocześni, lepiej wykształceni, otwarci na naukę – dlaczego przesądy nadal mają się dobrze? Bo ludzka psychika lubi skróty. Przesądy to właśnie taki skrót – myślowy, emocjonalny, czasem czysto symboliczny. Gdy życie staje się niepewne, chwytamy się nawet irracjonalnych rzeczy, by poczuć choć namiastkę kontroli.

Weźmy przykład – egzamin. Większość z nas w takiej sytuacji ma swoje małe rytuały: ta sama bluza, ten sam długopis, zakaz mówienia o pytaniach na ostatnią chwilę. I choć dobrze wiemy, że ubranie nie wpływa na wynik – daje nam poczucie bezpieczeństwa. Przesąd przestaje być zabobonem, a staje się czymś znajomym, uspokajającym.

Co więcej – niektóre przesądy są tak oswojone, że nie odczytujemy ich już jako wierzeń. Na przykład – mówienie "na zdrowie" po kichnięciu. Dla wielu to grzeczność, ale kiedyś wierzono, że dusza podczas kichania może opuścić ciało i trzeba ją "przywołać" z powrotem. Dziś robimy to odruchowo – i właśnie to pokazuje siłę przesądów: zakorzeniają się tak głęboko, że przestajemy je zauważać.

 

Przesądy a nauka – czy mogą iść w parze?

Można się zastanowić – czy przesądy to tylko relikt przeszłości, który trzeba z siebie strząsnąć? Niekoniecznie. Oczywiście nie warto podejmować decyzji życiowych na podstawie znaków z fusów... ale świadomość, że przesądy są częścią naszej kultury i psychiki, może być cenna. Bo wiele z nich – nawet jeśli nieprawdziwych – opowiada o ludzkich lękach, potrzebach, relacjach i marzeniach.

Nauka nie wyklucza przesądów, jeśli traktujemy je jako zjawisko społeczne. Psychologia tłumaczy, dlaczego przywiązujemy się do rytuałów. Antropologia bada, skąd się biorą i jak się rozprzestrzeniają. Kulturoznawstwo pokazuje ich znaczenie symboliczne. Więc zamiast z nimi walczyć – warto je poznawać. Czasem wystarczy spytać babcię, skąd się wziął zwyczaj niedotykania próg domu, by usłyszeć historię, która ma kilkadziesiąt lat.

 

Przesądy

Przesądy są jak kurz na starych książkach – czasem przeszkadzają, czasem intrygują, ale zawsze są częścią większej opowieści. Nie trzeba w nie wierzyć, by je rozumieć. I choć wiele z nich wydaje się śmiesznych czy niepotrzebnych, są one świadectwem ludzkiej potrzeby sensu – nawet w rzeczach, których nie da się wytłumaczyć. Można je traktować jak zabawne dodatki do codzienności albo jak klucz do lepszego zrozumienia siebie i swoich korzeni. A gdy następnym razem złapiesz się za guzik na widok kominiarza... nie pytaj dlaczego. Po prostu uśmiechnij się i pomyśl: może to nic nie znaczy, ale... co mi szkodzi?

 

Dodaj komentarz

Guest

Wyślij