Zawartość
Zacznijmy od małego zamieszania, które często pojawia się w głowie każdego, kto urządza swoje mieszkanie i chciałby wnieść do niego nieco natury. "Mam ciemne mieszkanie... co ja tam w ogóle mogę wsadzić do doniczki?". Takie pytanie pada częściej, niż myślisz. Ale spokojnie – ciemny kąt czy północne okno to nie koniec botanicznych marzeń. Są rośliny, które nie tylko znoszą cień, ale wręcz go preferują. Co więcej – niektóre z nich będą wyglądać jak z katalogu wnętrzarskiego, a przy tym nie będą wymagały codziennego wachlowania liści ani modłów do bogów fotosyntezy.
Jak to działa? Otóż rośliny cieniolubne wyewoluowały w miejscach, gdzie światło było towarem deficytowym – na przykład w gęstych lasach tropikalnych, gdzie słońce docierało do runa tylko przez kilka godzin dziennie, a czasem i to nie. Dlatego mają ciemniejsze liście (więcej chlorofilu!), często większe, by złapać jak najwięcej tego, co się uda. I właśnie takie cuda warto wprowadzić do wnętrz, które nie kąpią się w promieniach słońca.
Królowie cienia – rośliny, które poradzą sobie bez okna na południe
Na podium roślin doniczkowych do cienia zawsze znajdzie się zamiokulkas. Ta zielona gwiazda internetu wygląda jak sztuczna (bo jest tak idealna), nie gniewa się za rzadkie podlewanie i całkiem dobrze znosi niedobór światła. Ma błyszczące, mięsiste liście i nie rośnie jak szalona, więc świetnie pasuje do biura, sypialni, a nawet do łazienki z mleczną szybą i symboliczną ilością światła.
Tuż obok stoi sansewieria, znana też jako wężownica lub język teściowej – ale nie zrażaj się nazwą. To prawdziwy mistrz przetrwania. Wygląda nowocześnie, można ją sadzić w designerskich donicach i praktycznie nie da się jej zabić. Niektórzy twierdzą, że nawet lepiej wygląda, kiedy się o niej na chwilę zapomni. Co ciekawe – sansewieria nie tylko daje radę w cieniu, ale też oczyszcza powietrze z toksyn. Czyli zysk podwójny: piękno i funkcjonalność.
Kolejną wartą uwagi rośliną jest skrzydłokwiat. To elegancka dama – zielone liście, białe kwiaty przypominające lilie i… zamiłowanie do półmroku. Skrzydłokwiat świetnie radzi sobie na parapetach z rozproszonym światłem, ale równie dobrze znosi miejsca z mniejszą ilością promieni. Potrzebuje nieco więcej wody niż poprzednicy, ale odwdzięcza się pięknym wyglądem i zdolnością do filtrowania powietrza z formaldehydu czy acetonu.
Wśród większych okazów króluje też aspidistra, czyli żelazny liść. Ta roślina ma długą historię, bo zdobiła mieszkania już w XIX wieku, kiedy nie było ogrzewania podłogowego ani okien panoramicznych. Aspidistra rośnie powoli, ale niezawodnie. Nie boi się ani przeciągów, ani braku światła, ani nawet kilku tygodni zaniedbania. To taka niezawodna ciocia wśród roślin – może nie najmodniejsza, ale zawsze na posterunku.
Rośliny wiszące i zwisające – zielona kaskada bez słońca
A co jeśli nie chcesz stawiać roślin na podłodze lub parapecie, tylko wolisz coś, co będzie efektownie zwisać z półki lub makramowego kwietnika? Wtedy czas sięgnąć po epipremnum, nazywane też potocznie "pothosem". To zielony akrobatyk – potrafi pnąć się po tyczkach, zwisać metrami z szafek i radzi sobie świetnie nawet w słabym oświetleniu. Ma sercowate liście w różnych odcieniach zieleni, czasem z kremowymi przebarwieniami. W dodatku rośnie błyskawicznie – idealny dla niecierpliwych.
Równie wdzięczny będzie bluszcz pospolity – chociaż bardziej wymagający. Lubi wilgotne powietrze i nie znosi przesuszania, więc warto o niego nieco bardziej dbać. Ale jeśli już się zadomowi, to potrafi zmienić nudny regał w zieloną kaskadę.
Nie można też pominąć paproci, zwłaszcza nefrolepisów. Choć bywają kapryśne (nie lubią suchego powietrza z kaloryferów), to ich pióropusze robią wrażenie nawet w ciemniejszych zakątkach. Jeśli masz półkę w cieniu, ale dbasz o nawilżenie powietrza, paproć z pewnością cię nie zawiedzie.
Cień to nie piwnica – ile światła naprawdę potrzebują rośliny cieniolubne?
Często słyszy się pytanie: "czy to naprawdę zniesie cień?". Odpowiedź nie jest taka prosta, bo "cień cieniu nierówny". W botanice funkcjonuje pojęcie światła rozproszonego, które dociera do wnętrza nawet wtedy, gdy okno wychodzi na północ lub roślina stoi metr od szyby. Rośliny cieniolubne nie radzą sobie w całkowitej ciemności (np. w szafie bez światła), ale świetnie rosną w miejscach, gdzie człowiek uznałby, że jest po prostu "mało jasno".
Warto też pamiętać, że sztuczne światło – choćby z lampki LED – może być wsparciem. Jeśli roślina wygląda na ospałą, traci kolor, liście żółkną – być może po prostu brakuje jej energii. Wtedy warto ją przesunąć o metr bliżej okna albo zapalić wieczorem światło. Czasem taka mała zmiana wystarczy, by zaczęła znów wypuszczać nowe liście.
Jak dbać o rośliny w cieniu – nie tylko podlewaniem się żyje
Rośliny, które rosną w cieniu, mają trochę inne potrzeby niż te, które kąpią się w słońcu. Przede wszystkim – rosną wolniej, więc nie trzeba ich często przesadzać. Ziemia też wolniej wysycha, więc podlewanie raz na 7–10 dni często w zupełności wystarczy. Warto jednak pilnować, by woda nie stała w doniczce – korzenie lubią wilgoć, ale nie bagna.
Dobrym pomysłem jest też przecieranie liści z kurzu. W ciemniejszych miejscach kurz osadza się szybciej, a jego warstwa może ograniczać i tak już skromny proces fotosyntezy. Raz na dwa tygodnie przetrzeć liście wilgotną szmatką to żadna filozofia, a efekt będzie zauważalny.
Rośliny można też co jakiś czas nawozić – najlepiej nawozem o przedłużonym działaniu lub naturalnym (jak biohumus), bo nie potrzebują one aż tyle energii, co kwitnące rośliny na słonecznym balkonie.
Najlepsze rośliny doniczkowe do cienia
Czy warto zapełniać cieniste wnętrze roślinami? Oczywiście! Cień nie musi oznaczać nudy. Wręcz przeciwnie – można stworzyć tam przytulną, nieco tajemniczą dżunglę, która będzie zachwycać gości i poprawiać nastrój każdego dnia. Wystarczy dobrać odpowiednich zielonych lokatorów, dać im trochę opieki i… zapomnieć o kompleksach związanych z brakiem słońca. Zieleń nie potrzebuje jupiterów, by błyszczeć. Wystarczy, że zagości u ciebie w cieniu.
Dodaj komentarz