Zawartość
Nauka języka obcego już dawno przestała kojarzyć się z nudnymi podręcznikami i tablicą w klasie. Dziś wystarczy smartfon i trochę chęci, by zacząć mówić po hiszpańsku, japońsku czy włosku. Aplikacje mobilne dają nam dostęp do native speakerów, gier językowych, fiszek, a nawet sztucznej inteligencji. Tylko które z nich naprawdę działają? Sprawdzamy te, które mają największy sens.
Duolingo – zielona sowa, która wie, co robi
Kto choć raz nie słyszał o Duolingo, niech pierwszy rzuci telefonem. Ta aplikacja to klasyk – kochana przez jednych, wyśmiewana przez innych, ale niemal zawsze obecna w pierwszym kroku językowej przygody. Na czym polega jej fenomen? Przede wszystkim na tym, że nauka przypomina grę. Są levele, punkty, przypomnienia ("nie opuść dziś nauki, bo stracisz passę!") i kolorowa grafika. Idealne, by zacząć – nawet jeśli nie masz żadnego doświadczenia z językiem.
Duolingo oferuje całkiem sporo darmowych kursów, od klasyki (angielski, hiszpański, niemiecki) po egzotyki w stylu hawajskiego czy esperanto. Lekcje są krótkie i angażujące, ale – co warto zaznaczyć – nie zawsze tłumaczą dokładnie gramatykę. To bardziej aplikacja do osłuchania się i przyswojenia słownictwa niż solidna nauka zasad. Choć… jako pierwszy krok? Jak najbardziej.
Babbel – coś dla tych, którzy chcą wiedzieć, dlaczego tak, a nie inaczej
Jeśli po kilku tygodniach z Duolingo zaczynasz się zastanawiać: "czemu w tym zdaniu użyto akurat tej formy?" – Babbel może być kolejnym przystankiem. W przeciwieństwie do swojego zielonego konkurenta, Babbel stawia na konkretną strukturę i logiczne wprowadzanie gramatyki. Tu wszystko ma swoje miejsce – najpierw teoria, potem ćwiczenia, a na końcu przykłady z życia.
Aplikacja daje dostęp do kursów opracowanych przez językoznawców, które nie tylko uczą słówek, ale też kontekstu ich użycia. W dodatku znajdziesz tam dialogi z nagraniami native speakerów, ćwiczenia wymowy i testy powtórkowe. Minusem może być fakt, że dostęp do pełnej wersji jest płatny, ale jeśli traktujesz naukę serio – warto zainwestować.
Memrise – czyli jak się bawić, ucząc się jak dziecko
Wyobraź sobie, że uczysz się nowych słówek i jednocześnie oglądasz zabawne filmiki z ludźmi z całego świata, którzy wypowiadają je w naturalnym kontekście. To właśnie Memrise – aplikacja, która stawia na autentyczność i… skojarzenia. Nauka w stylu "to słowo brzmi jak..." to klasyczny trik pamięciowy, który działa od dziecka – Memrise tylko go udoskonaliło.
Co ciekawe, aplikacja korzysta też z tzw. spaced repetition, czyli powtórek rozłożonych w czasie. Dzięki temu Twój mózg utrwala informacje w długotrwałej pamięci, a Ty nie masz poczucia, że wkuwasz w kółko to samo. Ogromną zaletą Memrise są również lekcje wideo z native speakerami i dość duża swoboda w wyborze poziomu zaawansowania.

Busuu – kiedy chcesz uczyć się i być uczony
Busuu to ciekawy miks aplikacji edukacyjnej i społecznościowej. Oprócz lekcji przygotowanych przez specjalistów (które są naprawdę dobrze opracowane), użytkownik może także pisać krótkie teksty lub nagrywać wypowiedzi… a następnie otrzymać korektę od native speakerów. I odwrotnie – sam możesz poprawiać innych, jeśli znasz dany język.
To trochę jakbyś miał korepetytora i kolegów z grupy językowej w jednym miejscu. Z tą różnicą, że nie musisz wychodzić z domu. Busuu pozwala też na określenie celu nauki – np. "chcę umieć porozumieć się podczas podróży do Francji za 3 miesiące" – i układa plan działania. A jak dobrze pójdzie, dostaniesz nawet certyfikat.
Clozemaster – poziom hard, czyli gra w konteksty
Kiedy czujesz, że potrafisz już coś więcej niż "hello" i "my name is...", warto przesiąść się na Clozemaster. To narzędzie dla tych, którzy chcą szlifować język poprzez kontakt z rzeczywistymi zdaniami, a nie oderwanymi od życia frazami. Wszystko polega na uzupełnianiu luk w kontekście – dostajesz zdanie i musisz wybrać brakujące słowo. Proste? Niby tak. Ale w praktyce wymaga całkiem sporego zasobu słownictwa i zrozumienia struktur gramatycznych.
Clozemaster oferuje tysiące zdań w ponad 50 językach, a użytkownik może wybrać tryb gierkowy lub klasyczny. Jest tu mniej zabawy, a więcej… konkretów. Coś dla geeków językowych i tych, którzy lubią mieć wrażenie, że ich mózg naprawdę pracuje.
To którą aplikację wybrać?
Nie ma jednej dobrej odpowiedzi – bo wszystko zależy od tego, czego szukasz. Jeśli chcesz zacząć, nie stresować się gramatyką i mieć codzienną dawkę lekkiej nauki – Duolingo i Memrise będą idealne. Jeśli zależy Ci na bardziej ustrukturyzowanej wiedzy – Babbel lub Busuu poprowadzą Cię krok po kroku. A jeśli czujesz się już na siłach i chcesz rozwijać się "na głęboką wodę" – Clozemaster podsunie Ci językowy trening z wyższej półki.
Można też łączyć – i wielu tak robi. Bo kto powiedział, że musisz trzymać się jednej aplikacji? Jednego dnia możesz bawić się z zieloną sową, drugiego rozwiązywać testy na Babbel, a trzeciego tłumaczyć zdania na Clozemaster. Nauka języka to podróż, a aplikacje to tylko różne środki transportu. Czasem szybkie jak pociąg, czasem powolne jak spacer… ale ważne, byś dotarł tam, gdzie chcesz.

Dodaj komentarz